Odrzucenie



Każdy z nas kiedyś je przeżył. W pracy, w domu, w stosunkach z rodziną. Odrzucenie jest częścią życia. Nie jest problemem to, że nam się przydaża. TO jest normalne, że tak się dzieje. 

Ludzie często zapominają, że odrzucenie nie dotyczy nas samych. Ono się dzieje samo. Czasem bierze się stąd, że ktoś nas źle zrozumiał. Czasem, bo ma inne plany. W większości przypadków nie dotyczy NAS. 

Odrzucenie w głębokim dzieciństwie zostawia naprawdę głębokie rany. Znalazłem na pewnym blogu:

Poprzez odrzucenie nie mam na myśli porzucenia. Poprzez odrzucenie rozumiem gorsze traktowanie, niedostateczne okazywanie miłości, brak akceptacji. Niedostateczne zaspokajanie potrzeb związanych z bliskością, przytulaniem, okazywaniem uczuć. Chłód, oziębłość, szorstkość, brak zainteresowania, faworyzowanie rodzeństwa kosztem dziecka odrzuconego.

Dzieci odrzucone są często zadbane w sensie fizycznym. Ładnie ubrane, obkupione, nakarmione i pod pełnym nadzorem rodzicielskim. Niestety emocjonalnie są ofiarami zjawiska, które jest bardzo traumatyczne w skutkach. Zjawiska, które rzutuje na całe dorosłe życia dziecka odrzuconego.

https://mumme.pl/2018/12/09/kiedy-dorosly-cierpi-na-syndrom-dziecka-odrzuconego/

Dlaczego o tym piszę tutaj? Ten blog jest dla mnie podróżą. Ona zaczęła się od rozstania z M. Ta podróż nie jest już wyjściem z toksycznego związku, jest wyjściem z „toksycznego siebie”. Zasadnicza część podróży właśnie się zaczyna. Odkrywanie siebie i swoich toksyczności właśnie się zaczęło. 

Ta opowieść o odrzuceniu w dzieciństwie jest w pewnej mierze opowieścią o mnie. Jest jednym z etapów odkrywania siebie. Nie chodzi tylko o odkrywanie siebie, ale o ZMIANĘ. Ten czas, to czas na zmianę. Jej odejście owszem mnie zraniło. Tak, to było/ jest klasyczne odrzucenie. Stało się nieważne. Teraz to jest dla mnie szansa, by wyprostować pokrętne ścieżki, wyleczyć stare rany i iść do przodu. 

Moim podstawowym objawem jest niskie poczucie własnej wartości. Poczucie, że nie jestem wart miłości i akceptacji, ponieważ tego właśnie doświadczałem, jako dziecko. Tak czułem. Nie jestem wart. Muszę się bardziej starać. Tylko im bardziej się starałem, tym bardziej czułem, że to nic nie daje. Nic się nie zmienia.

Powoduje to ogromne trudności w nawiązywaniu relacji. Przy zawieraniu nowych znajomości od razu w pojawiała się myśl: na pewno nie wypadnę dobrze. Źle o mnie pomyśli. Po co mu znajomość z kimś takim jak ja. Z tego głównie powodu unikałem nawiązywania znajomości oraz wchodzenia w związki. Z obawy przed odrzuceniem właśnie. 

Z tej samej obawy często przybierałem maski. Udaję kogoś innego, aby zyskać akceptację otoczenia, przez co nigdy nie mogłem być naprawdę sobą. Czuję się niepewnie i jest im ogromnie trudno zaufać ludziom. Jako osoba odrzucona w dzieciństwie wchodziłem w toksyczne związki, w których czułem się niewarty miłości partnerki. Skłonny byłem do dominacji.

Będąc odrzuconym jako dziecko będąc dorosłym, ogromną trudność sprawia mi okazywanie uczuć. Jestem dość zamknięty w sobie, opancerzony, co jest bardzo trudne dla partnera.

Tak teraz wiem, że mam w sobie lęk przed odrzuceniem. Skoncentruję się na sobie, a nie na sytuacji. To, co dzieje się w kimś, kto mnie odrzucił, nie ma ze mną wiele wspólnego. Zdefiniuję własną wartość. Chcę poczuć wszystkie uczucia, które przychodzą. Obserwuję, co się we mnie dzieje. Podaruję sobie czas. Przeżycie bólu odrzucenia wymaga przestrzeni. Dlatego będę cierpliwy. 

Otworzę się na nowe doświadczenia. Kiedy poczuję, że ból przemija przeniosę swoją uwagę z wnętrza na świat zewnętrzny. Będę się otaczał życzliwymi ludźmi. Bolesny proces wewnętrzny zawsze jest trudny do przeżycia. Większość życiowej energii wykorzystywana jest właśnie na to przeżywanie. Dlatego potrzebuję pomocy. Nie tylko tego, żeby ktoś mnie wysłuchał, ale pomógł. 

To taki mój paoloczelo. 


Komentarze

Popularne posty