Luźne refleksje ogólnej natury


Poznałem dziewczynę. To nic zdrożnego, zdarza się. Zaczęliśmy ze sobą pisać. Rozmowa się nam kleiła. Zainteresowania wspólne i całkiem oryginalne. Dziewczyna inteligentna i szczupła- mój typ. Ponieważ laska miała w sobie to coś zaproponowałem spotkanie. Zgodziła się. Uruchomiłem swoje znajomości i tadam udało mi się zarezerwować stolik na piątek wieczór. Dziewczyna wysłała mi info jakie szpilki założy. Jest wyższa ode mnie a Ja lubię wysokie szczupłe dziewczyny. Wypsikałem się Fawrenhajtem, bo lubię ten zapach. Pełen radości życia udałem się na konsultacje do lekarza przed randką. Wychodzę od doktora a tu jedno nieodebrane połączenie i informacje:

19:32 Jeśli nie potwierdzisz to nie jadę

19:39, Ok innym razem

19:48, Właściwie to nie będzie kolejnego razu.  Pa

Oddzwaniam, odpisuję, cisza. Do knajpy poszedłem. Zjadłem zupę, wypiłem kieliszek wina. Bywa. Nadal nie wiem o co chodzi. Wy coś z tego rozumiecie? 

Ja mam zupełnie inna refleksję. Pisała mi trochę o swoim byłym. Znowu musiałbym napisać historię zjeba. Jeżeli kobieta chodzi nago po mieszkaniu przed facetem, to jest ewidentnie zaproszenie. Nie mówię tu o wyjściu z kąpieli, albo myciu. Myślę o ranie, nie zaspokojeniu deficytów. Ciągle przychodzi mi do głowy ten trójkąt Sternberga: bliskość , namiętność, zaangażowanie. Nie było relacji. Był komunikat nie było odpowiedzi. 

Ale nie o tym. Kiedyś bym się pewnie załamał. Teraz wzruszyłem ramionami. Ja się przygotowałem na spotkanie. Przyszedłem. Nic nie mogę na czyjeś zachowanie. Żeby było jasne, nie mam do niej pretensji. Nie staram się jej zrozumieć. 

Sądzę, że dziewczyna nie wyszła ze swojej strefy komfortu. Nie zostawiła za sobą swojej przeszłości. Złe doświadczenia projektuje na następne relacje. Może też jakiś zjeb ją kiedyś wystawił, ale to też jest echo przeszłości. Tak się tutaj produkuję nad swoją racją i swoim cierpieniem. A tym czasem inni też tak mają. Nie jesteśmy wyjść ze swoich okopów i otworzyć się na nowe doświadczenia, bo krępują nas nasze lęki i strach przed porażką, przed odrzuceniem. Stare rany, to ciało bolesne nas krępuje i odbiera nam radość życia. 

Tolle ma rację. Tylko poprzez życie tu i teraz mamy szansę na uwolnienie się od ciała bolesnego. Mamy szansę wyjść ze swoich ograniczeń i stanąć twarzą w twarz z drugim człowiekiem i obecna chwilą. 

Ciekawe, ciekawe…


Komentarze

  1. A może tak miało być i coś czeka na mnie za rogiem. Dlatego to nie mogło się odbyć. Nie wiem tego teraz, ale jak się dowiem, to będę wiedział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bingo. 😌
    Kurcze, nie jest wodniczką?? 😁
    Też strzeliłam wczoraj focha.
    Ale dziś, przeprosiłam. 😁
    Nie, bo nie, bo tak i takie tam.
    Albo, to księżyc ma jakieś fazy i coś przebija...
    A.
    PS. Szkoda, że nie mieszkam bliżej, jak już użyłeś tych kontaktów i złapałeś stolik, bo by się chociaż miejsce rezerwacji tak głupio nie marnowało... 😁 Pewnie też bym wyglądała charakterystycznie i byłabym rozpoznawalna na kilometr w gęstym tłumie. Z racji tego, że ostatnio ciągle marznę, byłabym w stroju Yeti. Bez obaw. Jakoś tam byśmy wyglądali....

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, fajnie. Coś się wreszcie dzieje...
    Coś innego, od tych wszystkich, pozostałych jęków boleści... 😁
    A.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty