Refleksja z 23 sierpnia
„Jutro będę miał wyniki badań na: xxxxxxxxxx Spotkasz się ze
mną? Chciałbym na spokojnie porozmawiać.”
„Boję się… Jaki masz cel” dostałęm odpowiedź
„Brakuje mi ciebie. Nie rozumiem naszego rozstania.
Chciałbym aby nasz znajomość trwała i przepraszam, że byłem nie miły ale się
zdenerwowałem na to wszystko. Proponuję ….. jutro na 17:00. A czego się boisz?
„Ciebie”
W końcu uzgodniliśmy miejsce i czas spotkania. Cały piątek i
sobotę biłem się z myślami czy przyjdzie. Przyjechałem wcześniej. Zwiedziłem
sobie Centrum Handlowe. Pogoda była taka sobie.
Przyszła. Poszliśmy na wodę i sok. Potem poszliśmy na
spacer. Spędziliśmy ze sobą 2,5 h. Czy się dowiedziałem dlaczego? Nie. Nadal odpycha od siebie prawdę o naszym
związku. Mówi do mnie, że przez ostanie 5 lat była bez przerwy pijana. Że jak
się ze mną spotykała była pijana. To nie prawda. Nie była. Ale ok. zaakceptowałem,
że tak to dla niej wygląda. Może to nie ten etap. Nie pije od dwóch tygodni i szuka
terapeutki, bo przed terapeutą będzie udawać i go uwodzić. To prawda jest akurat.
Pozostało mi parę myśli refleksji do rozpatrzenia:
Czy jestem narcyzem?
Czy tak naprawdę nie przepracowałem stosunków z matką i odrzucenia?
Czy jestem patetyczny i nieprawdziwy?
Czy daję się prowadzić życiu a nie prowadzić życie po
swojemu?
Rozstaliśmy się w zgodzie. Odprowadziłem ją do auta. Nie
wiem co będzie dalej. W sumie cokolwiek się stanie będzie super. Starałem się
nie osądzać, nie obwiniać, być. Nic więcej. Co sądzicie?
Komentarze
Prześlij komentarz