Nie potrafię żyć bez niej - CZYŻBY ?

 


Gdy słyszę lub czytam to zdanie, coś się we mnie buntuje. Jak to nie potrafię żyć bez niej? Przecież żyłem. Zanim ją poznałem żyłem. Dlaczego po rozstaniu miałoby być inaczej?  Co ona Mi takiego daje, że uzależniam od niej swoją egzystencję?  Przecież jestem odrębnym bytem, osobną jednostką. Skąd przekonanie, że Ja i ona to MY i nic poza tym ? Dlaczego stawiam Ją w centrum swojego wszechświata?

Rozumiem miłość, pożądanie, rozrywający serce ból z tęsknoty, rozpaczy i żalu. Rozumiem, jestem zakochany. Ale nie mogę mówić, że bez niej nie dam rady. Życie bez NIEJ nie ma sensu, lub że nie potrafię żyć. Tak mi nie wolno. Nie mogę dopuścić, by takie przekonanie wyryło się w Mojej głowie na dobre. Ciężko mi będzie  się go pozbyć. Wykaraskać z otchłani smutku, przygnębienia  oraz poczucia bezsilności.

To jest Złudzenie. Złudzenie, że sam nie dźwigniesz swojego życia, że tylko przy Niej i z Nią miało, bądź ma ono sens.

Kiedy każde przebłyski  pozytywnych emocji z JEJ strony biorę za oznakę cudownej przemiany. Łudzę się, że będzie jak dawniej. Dzisiaj coś Mi obiecała, powiedziała kilka miłych słów – więc wiadomo – zależy jej. Szkoda tylko, że jutro znów będzie mi pisała, że się kurwi i dywersyfikuje usługi seksualne. Albo napisze, że nic do mnie nie czuje. Zamknie się w sobie zaprzestając  wszelkich rozmów, nie wykazując żadnej chęci do czegokolwiek – bo tak. Brak partnerstwa, czułości i ciepła. 

Mówię: poniża mnie, niszczy psychicznie, wyżywa się na mnie, traktuje jak śmiecia, nie liczy się z moim zdaniem, nie ma do mnie szacunku, mówi mi przykre rzeczy, obraża mnie,  sprawia przykrość- ale nie mogę od Niej odejść. Przecież my się tak bardzo kochamy, że nie potrafię żyć bez Niej. 

Zastanawiam się, czy naprawdę tak wygląda miłość. Czy właśnie tak chcę żyć? Na co liczę? Czekam aż coś się samo wydarzy? Czego mi brakuje? Wiary, że się uda? Przecież nie Ja jeden na świecie jestem w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że moje położenie jest fatalne i  że nie ma wyjścia?  Na Ziemi jest niemal 8 miliardów ludzi, czy naprawdę myślę, że Ja jeden mam taki problem?

Może zapytam innych jak oni sobie radzą, co mogę zrobić? Poszukam podpowiedzi u specjalisty zamiast stawiać się w pozycji ofiary, rozkładać ręce i użalać  nad sobą.

Brak działania z mojej strony uniemożliwia, a z pewnością opóźnia proces jej leczenia i zdrowienia.

Kochasz Ją, to sobie kochaj, nikt Ci nie zabrania, ale możesz to robić na odległość.  Pomyśl, jak chcesz i czy chęsz, żeby ONA dostrzegła konsekwencje swojego nałogu skoro ich nie ponosi? Brak działania z mojej strony uniemożliwia, a z pewnością opóźnia proces jej leczenia i zdrowienia. 

To nieprawda, że bez niej nie mogę żyć. Jestem silnym mężczyzną. Gdyby tak nie było nie wytrzymałabym tego wszystkiego. Dam jej szanse dostrzec swoją chorobę. Nie będę trzymał jej pod kloszem. Uwierzę, że wiele zależy ode mnie. Ale to moje życie nie jej.

Odeszła, ale tęsknota i żal, że się nie udało nie pozawalają mi się skupić na niczym innym. Mam poczucie, że świat się zawalił. Wypłakuje morze łez i jestem teraz tak dogłębnie zraniony, że ciężko mi nawet opisać ból, który czuję. Wciąż przywołuję dobre wspomnienia, a to wcale nie pomaga. To sprawia, że tęsknię jeszcze bardziej. Mam ochotę do niej napisać.  Może zadzwonić a najlepiej mocno przytulić. Wykrzyczeć , że kocham z całego serca, że jak ona może tego nie widzieć, że wszystko przez nią. Gdyby  zrozumiała, że jest chora, gdyby tylko przestała pić. Rozpacz rozdziera mi serce. Myślę, że taka miłość rzadko się zdarza, że jesteśmy sobie pisani, że to istne porozumienie dusz i nie wyobrażam sobie, jak będzie wyglądało moje życie bez Niej.

Jestem tak wściekły, że Ona to psuje. Nie potrafię sobie poradzić sam ze sobą. Dlaczego Ona nie postara się jeszcze bardziej? Ja bym się na pewno postarał. Szkoda mi jej, szkoda mi Nas. Mam nadzieję, że się ogarnie, że zmieni się  dla mnie i w imię naszej miłości.  Czekam na to ogarnięcie, a każdy  dzień czekania sprawia, że czuję się co raz gorzej.

               

Mój drogi.  Przecież tak się nie da. Rozstanie trzeba odchorować. Więc odchoruję, ale zaraz potem biorę się w garść. Życie toczy się dalej, świat się nie zatrzymał. Jeśli mam ochotę płakać – ryczę. Jeśli czuję żal i pretensje – spiszę je na kartce. Wyrzucę to z siebie. Raz może nie wystarczyć, być może będę musiał napisać kilka listów. Spiszę wszystkie powody dla których Nasz związek się zakończył. Przegadam to z kimś bliskim lub specjalistą.  Będę mówił tyle razy, ile będzie to konieczne.  Tak długo aż sam będę miał dość tego tematu lub kiedy poczuję, że powiedziałem już wszystko co można było powiedzieć.  Zacznę urządzać się wewnętrznie od początku. Przypomnę sobie, co lubię, co mnie interesuje. Rozpocznę kurs językowy. Mam teraz więcej czasu. Zacznę dbać o siebie – ćwiczenia fizyczne są dobrym sposobem na poprawę humoru.  Otworzę się na ludzi i na nowe znajomości. Nauczę się spędzać czas w swoim własnym towarzystwie. Być może, kiedy poukładam się na nowo Ona dostrzeże swoją chorobę i zacznie walczyć. Ale niech to nie będzie moim celem.

Kiedy Ona od mnie odeszła, porzuciła, zostawiła, odkochała się, wybrał innego. Matko jakie to potworne uczucie! Dlaczego to zrobiła?  Przecież byłem dla niej taka dobry. Dbałem kochałem, rozpieszczałem chroniłem,  tyle razem przeszliśmy. A ona mnie zostawiła? Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Całe moje życie to Ona, wszystko dla Niej. Nie dam rady sam. Czuję się, jak zabawka, którą ktoś się znudził i wyrzucił do kosza. Jakbym nie była dość dobry.

Wciąż zastanawiam się, co zrobić, żeby do mnie wróciła. Zastanawiam się, co zrobiłem nie tak. Gdzie jest mój błąd?  Czy naprawdę byłem taka beznadziejny?  Jestem za brzydki, za biedny, za głupi? A może uda mi się  to jeszcze jakoś naprawić? Gdyby dała mi tylko szanse, wszystko byłoby inaczej. Postaram się bardziej, będę lepszy. Wciąż zastanawiam się, co zrobić, żeby do mnie wróciła.  Jestem zrozpaczony, czuję się wykorzystany, opuszczony, samotny i  nic nie warty. Zafiksowałem się na tym, że nie potrafię bez niej żyć, jest mi źle i w niczym nie widzę już sensu.

Halo Halo tu ziemia. Czas otrzeźwieć

Po pierwsze jeśli Cię zostawiła, to jej strata. Serio! Widocznie, to nie było to. Zezłość się, wypłacz, wyrycz, wyżal komuś bliskiemu, napisz list  ze wszystkim, co chciałbyś jej powiedzieć, a potem go podrzyj i wywal – jak nie pomoże, to zrób to jeszcze raz i jeszcze raz, aż poczujesz ulgę wyrzucenia z siebie żalu.

Po drugie pamiętaj, że czas leczy rany. Naprawdę. Zamiast rozpamiętywać każde usłyszane słowo, czytać stare sms-y  lub oglądać wspólne zdjęcia, zorganizuj sobie coś. Poćwicz, spotkaj się z przyjaciółmi, – nie wystawiaj się na próbę siedząc bezczynnie w domu. Nie przeglądaj jej profilu na Facebooku lub Instagramie, nie przeprowadzaj śledztw, gdzie i z kim jest. Odetnij się od informacji o nim. Zamknij rozdział. 

Proszenie kogoś o uczucia jest poniżające, nigdy tego nie rób bo i tak nie poczujesz się lepiej.  Nie jesteś w stanie zmusić jej do tego, by Cię kochała.  Pokochaj więc samego siebie. Otwórz się na ludzi. Pozwól by czas uleczył rany.

Jeśli Cię zdradziła kup jej kochankowi ze Szwajcarii i przygodnym fiutom i butelkę whisky i bądź wdzięczny, że uwolnił Cię od tej kupy gówna. Ciesz się, że nie zmarnuje już nawet minuty Twojego cennego czasu. Nie ma czego żałować i za kim tęsknić.

I nigdy, przenigdy już nie mów, że nie potrafisz żyć bez niej. Żyjesz tu i teraz. Zostaw przeszłość za sobą. Nie zamykaj się w sobie. Uwierz, że to nie koniec świata. Jesteś świetnym facetem!

Komentarze

  1. Tekst powstał pod silnym wpływem tego artykułu http://trzezwypunktwidzenia.pl/nie-potrafie-zyc-bez-niego/.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba rozumiesz dlaczego boję się miłości. A zarazem tak bardzo jej potrzebuje.....
    Przytulam mocno

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponieważ dotarły do mnie na priv różne opinie. Informuję, że trzymam się dzielnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty