Odrzucenie część Druga
Odrzucenie część Druga
Jak widać ten temat siedzi we mnie mocniej niż myślałem. Mój
obecny terapeuta, jak i jeden z moich przyjaciół zapytał mnie o odrzucenie. Jak
się z tym czuję, co to dla mnie znaczy?
Psychologowie opisali poważne i trudno odwracalne
regresje, występujące u dzieci wcześnie odłączonych od matek i wychowywanych
przez inne, nieznaczące osoby, które wprawdzie zaspokajały podstawowe potrzeby biologiczne,
lecz nie zapewniały miłości. Specjaliści twierdzą, że rodzaj i nasilenie
objawów patologicznych zależy od tego, w jakim okresie rozwoju dziecko zostało
pozbawione bliskości i uczucia. Jeżeli nastąpiło to w zbyt wczesnym okresie i
rozłąka ta trwała zbyt długo, może to spowodować zaburzenia psychiczne.
Andrzej Olszewski; Siniaki
na mózgu, czyli o samotności dziecka odrzuconego
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=96
Naznaczenie piętnem samotności i odrzucenia spowodowało, że czułem
się niechciany, brzydki, niedobry, złe, bezwartościowy. Nie miałem gniazda.
Gdzieś zawsze pędziłem. Gdzieś zawsze podróżowałem, bo z dzieciństwa wywiodłem,
ze miejsce w którym jestem nie jest moje. Stąd scenariusz ucieczki i bycia „nie
tutaj”. Nic stałego się mi nie trafia. Jestem przejazdem. Ten scenariusz
odrzucenia powodował, że część ludzi uważała mnie za nieautentycznego. A ja
broniłem siebie. Broniłem tego, że taki jaki jestem, nie jestem ok. Nie
chciałem, żeby inni wiedzieli. Jestem słaby, nic nie wart. Autocenzura
Nie to nie tak, to by było zbyt proste. Lata całe żyłem w
kłamstwie. Ale to nie tak, że ja byłem nie prawdziwy. Tak się nie da. Jakaś
część mnie była przeze mnie schowana i ukrywana. Nie pokazywałem jej
publicznie. Chowałem ja przed światem. Grałem.
Teraz kiedy M rozlicza się ze mną. Właściwiej kiedy jej
zastrzeżenia pokazują mi część głęboko skrywanej osobowości. Teraz zaczynam
wyciągać trupa z szafy. Bałem się okazywać słabość. Bałem się okazywać swoje
emocje.
Dlaczego ? bo były nie ważne? Bo by mogły kogoś zranić? Bo moje emocje były nie ważne. Odkrywam teraz na nowo siebie. Ale nie całego. Tak się złożyło, że jestem bardzo ekspresyjnym człowiekiem. Kto zna ten wie. Ale jestem bardzo zamknięty jeśli chodzi o pokazywanie i odkrywania siebie. Bałem się pokazywania swoich emocji, bo były do tej pory nieważne. JA też byłem do tej pory nieważny.
Dlaczego się bałem? Bo to mogło zostać użyte przeciwko mnie.
Moja zastępcza matka była dwulicowa. Ten moment odrzucenia był krótki. Ale był.
Pamiętam, jak w okresie szkolnym bałem się pokazywać
rodzicom uwagi w dzienniczku i stopnie ze szkoły. Teraz dociera, że już wtedy
grałem przed światem swoją rolę. Moje odczucia i emocje były nie ważne.
Teraz powoli zaczynają być ważne i są ujawniane. Ten blog służy
mi uwalnianiu, zrozumieniu. Jestem w drodze.
M i moje uczucia do niej są ważną częścią mnie. Ale obydwoje mamy problem z uwalnianiem emocji.
Znowu daję cytat z tego samego artykułu:
Dziecko rodzi się. Nagie i bezbronne, na co może liczyć? Na
miłość! Kochająca matka przytula, pieści, całuje, dotyka. Przekazuje mu swoje
emocje, uczucia. I to jest ten pierwszy kontakt. Dziecko czuje się bezpieczne.
Jest mu ciepło i dobrze. Przez dotyk niemowlę poznaje świat i choć jeszcze nie
rozumie znaczenia słów, to uczy się rozpoznawać ludzi, przedmioty. W okresie
dojrzewania i dorosłości, zapotrzebowanie na dotyk nie mija, wręcz przeciwnie
wzrasta.
Rozmawiałem z M przez dotyk. W dorosłym życiu zbyt rzadko obdarowywałem dotykiem. A dotyk, to nic innego, jak słowo w
praktyce. Dużo sobie mówiliśmy przez dotyk. Byłem bezbronny i całkowicie
otwarty na NIĄ, gdy mnie głaskała po twarzy. Obydwoje mówiliśmy do siebie przez
dotyk. Teraz to do mnie dotarło jeszcze wyraźniej.
Komentarze
Prześlij komentarz